niedziela, 3 grudnia 2017

Agios Sostis czyli spokojne Zakynthos


Zakynthos to niewielka, lecz urokliwa grecka wyspa położona na Morzu Jońskim. Zamieszkuje ją niespełna 41 tys. ludzi czyli mniej niż przykładowy Sopot. Jest to wyspa typowo turystyczna, tak więc hoteli, hotelików czy pensjonatów jest bez liku. Sęk w tym, że zdecydowana większość jest okupowana przez klientów biur podróży. Zanim zdecydowaliśmy się na kupno biletów lotniczych, nie omieszkaliśmy zbadać sytuacji noclegowej. Nie wyglądało to obiecująco. Znany portal rezerwacyjny informował, że zajętość w interesującym nas terminie przekracza 80%. Poza tym, znaczna cześć dostępnych hoteli była poza naszymi możliwościami finansowymi. Jednak koniec końców udało się. Trafiliśmy niemal idealnie. Naszą bazą wypadową na 7 dni stało się Agios Sostis - niewielka i bardzo spokojna miejscowość w pobliżu popularnego Laganas. Bez głośnej muzyki, śpiewów, dyskotek, neonów i gorącego nocnego życia. 


Nie oznacza to oczywiście, że żywego ducha tam nie było. Wręcz przeciwnie. Byli turyści, są restauracje (i to całkiem sporo), wypożyczalnie samochodów i nawet jedna lodziarnia. Zdecydowanie nie jest ona jednak mekką imprezowiczów. Nam jak najbardziej to odpowiadało. Dokładnie tego szukaliśmy i trafiliśmy w dziesiątkę. Do Laganas - sporego kurortu, gdzie przemysł turystyczny kwitnie w najlepsze, mieliśmy jakieś 3 km. W związku z tym, że większość wypożyczalni samochodowych ma tam siedzibę, jego bliskość nie była bez znaczenia.


Pensjonat, na który się skusiliśmy okazał się domem w stylu toskańskim. Oprócz nas gościły tam jeszcze dwie pary. Każdy z nas miał oddzielane wejście i spory taras, na którym co wieczór raczyliśmy się winem i oliwkami. Rano nie budził nas szum wody, ponieważ dom leży kilkaset metrów od promenady, przy której są ulokowane niemal wszystkie restauracje. Zamiast słońca wschodzącego nad morzem mieliśmy słońce wschodzące nad gajem oliwnym, pianie kogutów i beczącą kozę.
Generalnie w Agios Sostis nie brakowało nam niczego. Znaleźliśmy tam spokój, nie przeludnione i piaszczyste plaże, pyszne jedzenie w klimatycznych restauracjach. Wszystko było jak na wyciągnięcie ręki. Jednym z takich miejsc było Cameo Island, oddalone od naszego pensjonatu o jakieś 2 km. Aby się na nią dostać musieliśmy pokonać prowizoryczny drewniany mostek. A potem to już z górki, a właściwie pod górkę. Zapakowaliśmy Olafa w nosidło, wózek pod pachę i dawaj w górę. Zapłaciliśmy po 5 euro od osoby (w cenie wino/piwo/kawa/sok/itp.) i wyspa należała do nas.


Jest ona mała, malusieńka, taka tyci, tyci. Ma jednak w sobie ogrom uroku. Plaży tam w zasadzie nie ma - jedynie skromne zejście do morza w urokliwej zatoczce otoczonej klifami, nad którą wywieszono białe prześcieradła. Turyści odpoczywają siedząc pod parasolami na wyłożonym kamieniem lub sztuczną trawą "pomoście". Woda ma niesamowity turkusowy kolor, ale kąpiel jest mało przyjemna, bo dno jest strasznie kamieniste. Może powodem była panująca tego dnia sztormowa pogoda? Te kamienie i wysokie fale nieco mnie odstraszyły, ale ja generalnie nie za bardzo lubię pływać. Na tym skrawku ziemi relaksujących się turystów było niewielu. Dzięki temu było przesympatycznie. Pełen chillout. Niestety zaczęła się psuć pogoda, więc postanowiliśmy udać się w stronę pensjonatu. Po chwili pogoda wróciła do normy.


Zakynthos, a właściwie Agios Sostis, okazało się naszym małym rajem. Gdybyśmy jeszcze kiedykolwiek trafili na tą grecką wyspę, to z pewnością zdecydujemy się na zamieszkanie w tej samej miejscowości.


PRAKTYCZNIE:

Nocleg:
  • Villa Pounente - Pensjonat w którym mieszkaliśmy przez 7 dni. Może nie oferował luksusów, ale zastaliśmy tam wszystko czego potrzebowaliśmy - ogród, spokój i cudowną gościnność rodziny zajmującej się prowadzeniem pensjonatu. Pomimo, że śniadania nie były w pakiecie, to otrzymaliśmy od nich wielki kosz domowych wyrobów, z których mogliśmy przygotować absolutnie wszystko. Dżemy, sery, jaja, oliwki, wino i jeszcze dużo więcej.  Za cały pobyt płaciliśmy ok. 1700 zł (2 osoby dorosłe, 1 dziecko 7-letnie i 1 niemowlę). Polecam rezerwację bezpośrednio przez stronę internetową, gdyż nie płacimy wtedy prowizji portalom rezerwacyjnym. Link.
Gdzie zjeść w Agios Sostis?
  • Scloubou's Tavern - Najlepsza restauracja w okolicy, bezapelacyjnie. Klimatyczny ogród, w szczególności po zmroku, pyszne jedzenie, przemiła obsługa, a ceny jak wszędzie. Próbowaliśmy chyba wszystkiego, bo byliśmy tam 5 razy na obiadokolacji. :-) Jedynie lokalizacja może być dla niektórych wadą - ok. 1 km od "centrum" Agios Sostis.
  • Taverna Syrtaki - Restauracja w idealnej lokalizacji na początku nadmorskiej promenady. Również złego słowa nie możemy powiedzieć, jednak nasze serca skradł Scloubou's.
  • Taverna Ole Ole - Tego miejsca nie możemy polecić. Na obiad w tym miejscu skusił nas piękny ogród, ale jedzenie było tłuste, niesmaczne. W dodatku nie powiadomiono nas o automatycznym doliczaniu napiwku.
Pozostałe informacje:
  • Do Laganas można dotrzeć autobusem dwa razy dziennie - ok. godziny 9:00 i ok. 16:00. Przystanek jest zlokalizowany w pobliżu restauracji Ole Ole. Można również iść na piechotę. Nie jest tak daleko jak się wydaje, szybkim krokiem idzie się ok. 40 minut. Wojtek pokonał tą trasę 3 razy, przy czym raz udało mu się złapać stopa. Podróż upłynęła oczywiście na nauce kwiecistych zwrotów używanych w języku polskim... z inicjatywy greckiej. 
  • W Agios Sostis znajduje się jedna wypożyczalnia samochodów - Smart Rentals Car & Bike Hire. Może przez brak konkurencji ceny powalały - ponad 50 euro za dobę wypożyczenia, choć trzeba przyznać, że jakość floty była wysoka.
  • Przy plaży można wykupić wycieczkę na oglądanie żółwi, Marathonisi Island i Keri Caves. Pakiet 3 w 1 kosztuje 15 euro od osoby. Skorzystaliśmy, ale wydaje nam się, że na prawdziwe Keri Caves nie dotarliśmy.
  • Vis a vis restauracji Syrtaki jest wypożyczalnia rowerów. Jednoślady są dobrej jakości, a ceny całkiem przyzwoite. Z tego co pamiętam, wypożyczenie roweru MTB na cały dzień kosztuje 8-9 euro.
  • PS: Jeśli ktoś kiedyś wyłowi na drugim końcu Morza Śródziemnego kamerkę sportową Xiaomi w obudowie z kijem, proszę o informację. :)

2 komentarze

  1. Aż chce się pojechać :-). Takie ciche miejsca są już powoli rzadkością...Pozdrowienia z Gdyni . Joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie, póki jeszcze są. Pozdrawiamy również:)

    OdpowiedzUsuń