O godz. 9:00 wyjechaliśmy z Copacabany do Puno. W porcie w Puno, znajdującym się kilka minut jazdy moto taxi od dworca autobusowego, kupiliśmy bilety na łódź, którą popłynęliśmy na Wyspy Uros. Ta wątpliwa przyjemność kosztowała nas 15 soli od osoby. Jezioro Titicaca jest imponujące: ciemnoniebieski kolor wody porośniętej gdzieniegdzie trzcinami, błękitne niebo, a wszystko otoczone górami. Jedną z pierwszych rzeczy jakie zobaczyliśmy to trzciny. Wśród trzcin z każdą minutą coraz wyraźniej rysowała się nam wodna osada. Na horyzoncie wyłaniały się wyspy z żółtymi domami, zbudowanymi z wysuszonej trzciny totora. Wyspy są częścią Rezerwatu Narodowego Titicaca, utworzonego w 1978 roku w celu zachowania 37000 hektarów bagien i trzciny w południowym i północnym sektorze jeziora Titicaca. Rezerwat chroni ponad 60 gatunków ptaków, cztery rodziny ryb i płazów, w tym niezwykłą, bo największą trójkolorową żabę świata, liczącą sobie blisko 60 centymetrów, która nigdy nie wypływa na powierzchnie jeziora.
Na skleconym z trzcinowych korzeni
gruncie stały trzcinowe domki. Dopłynęliśmy do jednej z wysp. Mieszkańcy
wysepki ubrani w tradycyjne kolorowe stroje serdecznie witali nas na
brzegu. "Prezydent wyspy" zaprosił do
spoczynku. Pokrótce opowiedział nam jak budowane są wyspy, po czym w irytujący sposób zaczął nakłaniać do zakupu pamiątek. Następną wątpliwą atrakcją, było zwiedzanie domów, w których niby mieszkają Urosańczycy. Dom jak dom - z oświetleniem, boom box'em i panelami słonecznymi. Próbował nam też udowodnić, że w domu gdzie stoi jednoosobowe łóżko, śpią 4 osoby. Jak? Nie wiemy...
Dla chętnych, był oferowany rejs smoczą łodzią. Kosztował dodatkowo 10 dolarów. Niektórzy się skusili, my już mocno zirytowani nie! Cena specjalnie dla nas spadła do 7 soli, ale zostaliśmy nie wzruszeni. Kiedy łódź odpływała, pięknie ubrane "mieszkanki" wyspy chóralnie odśpiewały piosenkę "Vamos a la playa", po czym wykrzyczały słowa Terminatora: "Hasta la vista, babe".
Następnie łodzią wynajętą jeszcze w Puno, przedostaliśmy się na wyspę restauracyjną.
Dalej nic ciekawego się nie działo - jesteśmy pewni, że tam nie wrócimy. Dla nas była to koszmarna, przepełniona komercją wyprawa Zdecydowanie jej nie polecamy.
Dalej nic ciekawego się nie działo - jesteśmy pewni, że tam nie wrócimy. Dla nas była to koszmarna, przepełniona komercją wyprawa Zdecydowanie jej nie polecamy.
Do
Arequipy wyruszyliśmy z Puno o godz. 15:00. Jednym z najlepszych
przewoźników jest Cruz del Sur. Co za tym idzie, jest też jednym z
droższych... My zdecydowaliśmy się na przewoźnika o dumnej nazwie Julsa. Autobus kosztował 30 soli.
Hmmm... jaka cena taka jakość. Autobus zatrzymywał się po drodze wiele razy, można
było w nim kupić medykamenty na wieczną młodość, lepszą potencję i kto wie co jeszcze :-) I
oczywiście spóźnił się. Do Arequipy jechaliśmy 6,5 godziny (Cruz del Sur
jedzie mniej niż 5 godzin - koszt ok. 60 soli). Jak sobie teraz myślę o tej naszej
dość długiej podroży do Arequipy to wiem, że nie zamieniłabym jej na
żadną ekskluzywną przejażdżkę Cruz del Sur. Jednak jeśli komuś zależy na czasie proponuję zapłacić więcej. Zdumiewające było dla mnie
jak ok. godz. 21:00 autobus nagle zatrzymał się na wysokości 4500 m. n.p.m., po czym jakieś 90% pasażerów
wyskoczyło z niego. Sąsiadka poinformowała mnie, że jest
czas na "el bano", czyli toaletę. Peruwiańczycy jeden przy drugim załatwiali swoje
potrzeby, płeć nie była przeszkodą. Ja nie skorzystałam z okazji. Na zewnątrz było pewnie kilka stopni na minusie... brrr.
Na koniec jeszcze kilka słów na temat trasy z Puno do Arequipy. Wbrew temu co piszą na forach internetowych, jest kilka linii autobusowych jadących tą trasą. Większość z nich wyjeżdża z Puno ok. godziny 15 - tj. Cruz del Sur, Flores, Excluciva, Tepsa. Autobusy linii Julsa odjeżdżają z Puno co godzinę. O godzinach "parzystych" jeżdżą autobusy o podobno wyższym standardzie z myślą o turystach, natomiast o godzinach "nieparzystych" autobusy o niższym standardzie z myślą o lokalsach. My, jeszcze tego nieświadomi, pojechaliśmy tym drugim rodzajem autobusów ;-)
Na koniec jeszcze kilka słów na temat trasy z Puno do Arequipy. Wbrew temu co piszą na forach internetowych, jest kilka linii autobusowych jadących tą trasą. Większość z nich wyjeżdża z Puno ok. godziny 15 - tj. Cruz del Sur, Flores, Excluciva, Tepsa. Autobusy linii Julsa odjeżdżają z Puno co godzinę. O godzinach "parzystych" jeżdżą autobusy o podobno wyższym standardzie z myślą o turystach, natomiast o godzinach "nieparzystych" autobusy o niższym standardzie z myślą o lokalsach. My, jeszcze tego nieświadomi, pojechaliśmy tym drugim rodzajem autobusów ;-)
Z
terminala udaliśmy się taksówką na ulicę Santa Marta do wcześniej zarezerwowanego hostelu. Koszt
taksówki to 10 soli... przepłaciliśmy. Spokojnie można znaleźć taxi za 6
soli :-(
Nocowaliśmy
w hostelu Santa Marta. Z czystym sumieniem mogę ten hostel polecić.
Pokój kosztował 85 soli. Czyste, duże pokoje, w cenie śniadanie.
Więcej zdjęć z całego Peru pod tym linkiem.
Więcej zdjęć z całego Peru pod tym linkiem.
PRAKTYCZNIE:
Nocleg w Arequipie:
- Hostel Santa Marta - 85 soli/pokój 2-osobowy
Transport:
- Autobus z Copacabany do Puno - 30 soli
- Autobus z Puno do Arequipy liniami Julsa - 30 soli
- Taxi z dworca autobusowego w Arequipie do centrum - 6-10 soli
Jedzenie:
- Obiadokolacja w Arequipie - McDonald's ;-)
Wątpliwej jakości atrakcje:
- Wyspy Uros - 15 soli + wydatki na wyspach dla chętnych
Brak komentarzy
NAPISZ COŚ