Z Pragi do Czeskiego Krumlova

Kolejny punktem na naszej mapie był Czeski Krumlov, ale zanim dotarliśmy to tego urokliwego miasteczka zatrzymaliśmy się w paru naprawdę interesujących miejscowościach.

Kutná Hora

Pierwszą z nich była Kutná Hora. Miejsce to, turystyczny rozgłos zyskało dzięki Kaplicy Czaszek (grrrr...) oraz Kościołowi św. Barbary.

Pierwszy z obiektów znajduje się na obrzeżach miasta (ok. 5 km od starego miasta). Kaplica Czaszek jest przerażającym miejscem, aż się ciśnie na usta "tylko dla ludzi o mocnych nerwach". Znajduje się ona w podziemiach kościoła cmentarnego pod wezwaniem Wszystkich Świętych, który pierwotnie należał do opactwa Cystersów. Znajdują się w niej kości ofiar epidemii dżumy, wojen husyckich oraz wojny trzydziestoletniej. Czaszki i kości zmarłych (40-70 tys.) posłużyły jako wystrój tejże kaplicy. Wszystko co się w niej mieści, tj. żyrandole, ołtarz, świeczniki, krzyże, stworzone zostało ze szczątek ludzkich. W kaplicy panuje półmrok. Tylko gdzieniegdzie palą się świeczki oświetlające wszechobecne kości. Atmosfera panująca w pomieszczeniu jest niepowtarzalna, ale jak mogłoby być inaczej... widok jest raczej niecodzienny.

Kościół św. Barbary, znajdujący się prawie w centrum miasta, to perełka architektury. Wysoki na 70 m i szeroki na 40 m. zachwyca od pierwszego wejrzenia. Do Kościoła wzdłuż Kolegium Jezuickiego prowadzi droga wyłożona brukiem, obstawiona kamiennymi rzeźbami. Już sama droga do kościoła zachwyca. Również wnętrze budowli jest niesamowite. Przestrzeń, witraże, wpadające przez nie promienia słońca sprawiły, że przeniosłam się w inny świat.

Kutná Hora to także wybrukowane uliczki, starannie odrestaurowane kamienice oraz piękna późnogotycka studnia. Chodząc po miasteczku, możemy odetchnąć po gwarnej Pradze. Jesteśmy tylko 50 km od niej, a czujemy się jak w zupełnie innej przestrzeni. Inna architektura, cisza, spokój... Jedynie pogoda nie dopisała.

Będąc w Czechach, Kutnej Hory po prostu nie można ominąć.

Tábor

Z Kutnej Hory udaliśmy się do miasteczka Tábor. Nawigacja poprowadziła nas najkrótszą drogą (taką samą jak wyznacza Google Maps), co chyba nie było jej najlepszym wyborem. Droga okazała się wąska, dziurawa i kręta. Lepiej chyba by było pojechać zdecydowanie dłuższą drogą wiodącą w pobliżu Pragi. Tábor to przede wszystkim piękne Stare Miasto z renesansowymi, gotyckimi i barokowymi kamieniczkami. Spokojne, raczej bez turystów biegających z aparatami. Zadbane, przyjemne miejsce gdzie można poczuć czeski klimat. Po starówce spacerowaliśmy ok. 1,5 godziny, a potem raczyliśmy się wybornymi lodami zakupionymi na rynku głównym. Po słodkiej uczcie ruszyliśmy do Holasovic. Przywitały nas one piękną, słoneczną pogodą.

Holašovice

Holašovice to malutka wioska licząca niewiele ponad 100 mieszkańców. Dlaczego ciągną więc do niej turyści? Ano dlatego, że znajdują się tu wyłącznie XVIII i XIX w. zabudowania. Wieś z późnobarokową zabudową w 1998 r. została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pech chciał, że trafiliśmy na festyn i piękna zabudowa przysłonięta została przez kramy z miodami, wędlinami czy też drewnianymi mieczykami. W Holašovicach znajdują się też... (uwaga!) kamienne kręgi :-). Opłata za wstęp na teren, na którym się znajdują, pobierana była do godziny 17 tak więc udało się nam wtargnąć za darmochę :-). Nie są to oczywiście oryginalne kręgi kamienne, a raczej pomysł na intratny biznes. Kamienie zostały zwiezione na holašovickie pole w 2008 r., ustawione w odpowiedni sposób i ot pieniążki płyną do właściciela pola.