W planie mieliśmy 3 noclegi w Sighnaghi. Tak długi pobyt w tym małym miasteczku związany był z faktem, że jest ono świetną bazą wypadową m.in. do słynnego David Garedża, a na to miejsce ostrzyliśmy pazurki i szczerzyliśmy kły.
Przeszkodę stanowiła ewentualnie kiepska pogoda i dostępność transportu. Jak się okazało z ciemnymi chmurami nie było problemu. Pogodynka podpowiadała, że aura będzie nam sprzyjała. Bezchmurne niebo gwarantowało rewelacyjne przeżycia. Niestety gorzej sprawa wyglądała z transportem. Z Sighnaghi do David Garedża nie ma możliwości dotarcia transportem publicznym. Pozostaje stop, taksówka, albo wykupienie wycieczki w pensjonacie. Wybraliśmy trzecią opcję. W organizacji wycieczki pomogli nam właściciele Peter's Guest House - Celina i Piotr, za co jesteśmy im ogromnie wdzięczni. Oczywiście im więcej chętnych, tym taniej. Z nami zabrała się dwójka przemiłych turystów z Izraela. Po wszystkich kalkulacjach wyszło 25 lari na głowę. Było warto wysupłać grosz! Ruszyliśmy na stepowe łąki i góry w okolicy Garedża zobaczyć kompleks monastyrów, ale przede wszystkim nacieszyć oko widokami...
Budynki sakralne zaczęły powstawać tutaj już w VI w. Pierwszym mnichem, który mieszkał w naturalnej jaskini na zboczu góry Garedża, był Dawid. To on wybudował także pierwszy monastyr o nazwie Lavra, który odwiedza się od razu po wyjściu z auta. No a potem już poszło "z górki". Na przestrzeni stuleci wybudowano kolejne monastyry: Rka, Natlismcemeli, Udabno, Bertubani i Cziczchituri. W szczytowych momentach jaskinie i monastyry zamieszkiwało nawet kilkaset mnichów. Wiodło się im rożnie. Narażeni na ataki Turków, Mongołów, Persów - upadali i powstawali z kryzysu. Dziś, to tętniące niegdyś życiem miejsce, zamieszkuje zaledwie kilku mnichów.
Budynki sakralne zaczęły powstawać tutaj już w VI w. Pierwszym mnichem, który mieszkał w naturalnej jaskini na zboczu góry Garedża, był Dawid. To on wybudował także pierwszy monastyr o nazwie Lavra, który odwiedza się od razu po wyjściu z auta. No a potem już poszło "z górki". Na przestrzeni stuleci wybudowano kolejne monastyry: Rka, Natlismcemeli, Udabno, Bertubani i Cziczchituri. W szczytowych momentach jaskinie i monastyry zamieszkiwało nawet kilkaset mnichów. Wiodło się im rożnie. Narażeni na ataki Turków, Mongołów, Persów - upadali i powstawali z kryzysu. Dziś, to tętniące niegdyś życiem miejsce, zamieszkuje zaledwie kilku mnichów.
To co najciekawsze znajduje się jednak kilkaset metrów wyżej, więc odwiedzając Dawid Garedża, warto się przygotować na ok. 40-minutowe podejście pod górę w prawie 40-stopniowym upale. Z każdym kolejnym krokiem widoki są coraz bardziej porywające. Błękit nieba, zieleń traw i w oddali widoczne tzw. kolorowe góry. Góry, które wywarły na mnie wielkie wrażenie. Góry, w których biały przeplata się z czerwonym, zielonym czy żółtym. Podobno nie warto się w nie zapuszczać, a to dlatego, że są one domem dla wielu gatunków jadowitych węży.
Wracając jednak do naszej wspinaczki... W połowie drogi ku górze minęliśmy olbrzymie szare zbocze skalne, w którym wydrążono jedno małe pomieszczenie. Miejsce to przyjęło nazwę "Łzy Dawida" ponieważ jest to jedyne naturalne źródło wody pitnej w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. To z niego czerpał wodę założyciel monastyru, jak i wszyscy jego uczniowie. Niestety skasowało się zdjęcie z tego miejsca. :(
Po dotarciu na sam "szczyt" płaskowyżu ukazał się nam niezapomniany widok na azerski bezkres. Zero cywilizacji, dróg, domów. Trochę taka nicość. Niesamowita nicość. Dawid Garedża zdecydowanie stał się naszym nr 1 wyjazdu do Gruzji.
W tym miejscu warto by było wtrącić parę słów na temat położenia kompleksu. Zespół częściowo znajduje się na terenie Azerbejdżanu i jest kością niezgody własnie pomiędzy Azerbejdżanem, a Gruzją. Mnisi są zdania, że spór jest "radziecką intrygą, mającą na celu skłócenie chrześcijańskich Gruzinów i muzułmańskich Azerów". Minister spraw zagranicznych Gruzji stwierdził natomiast, że Gruzja byłaby skłonna do wymiany innego terytorium na nie należącą do nich część David Garedża z powodu jego historycznego i kulturowego znaczenia dla Gruzinów. Rząd Azerbejdżanu jest jednak niechętny jakiejkolwiek zamianie, ponieważ miejsce jest ważne dla Baku ze względów militarnych. Argumentacja jest prosta i logiczna: góra jest świetnym punktem obserwacyjnym na cały Południowy Kaukaz. Azerscy urzędnicy zasugerowali jedynie, że są otwarci na wspólne projekty [z Gruzją] mające na celu renowację kompleksu. No i tak konflikt się ciągnie, a końca nie widać. Całe szczęście azerscy pogranicznicy przymykają oko na "nielegalne" przekraczanie granicy, a szkoda by było nie zobaczyć tego co po drugiej stronie.
Po drugiej stronie granicy znajduje się Udabno - monastyr, który tego dnia wywarł na nas największe wrażanie (oczywiście poza widokami na azerski bezkres). Monastyr nietypowy, ponieważ składa się z kilkudziesięciu jaskiń wydrążonych w niemalże pionowym zboczu skalistej góry. W jaskiniach urządzono kaplice, kościoły czy mnisie cele. W większości przypadków, wejścia do jaskiń nie przetrwały próby czasu i się zawaliły, przez co nie zapewniały już właściwego schronienia mnichom. Wciąż jednak zachowało się wiele średniowiecznych malowideł przedstawiających m.in. św. Nino, św. Dawida z Garedży, Ostatnią Wieczerzę i inne sceny z życia Jezusa.
Po odwiedzeniu tych wszystkich wspaniałych miejsc, nadszedł czas powrotu do Sighnaghi. Po drodze odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce o znajomej nazwie - Udabno (w dosłownym tłumaczeniu: "pustynia"). Wioska jest jednym z chorych eksperymentów Związku Radzieckiego. Wersja oficjalna mówi, że celem było zasiedlenie niezamieszkałych terenów stepowych położonych tuż obok azerskiej granicy. Osadę zamieszkali Swaneci, których domy zostały zniszczone w wyniku powodzi i lawin błotnych. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że w ten sposób władze chciały odizolować najbardziej niepokornych mieszkańców tego wrogiego dla ZSRR regionu Gruzji. Dowodem na tą teorię jest fakt, że obok Udabno zbudowano całkiem spory poligon dla połączonych armii Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu. Żołnierze mieli pomóc "ucywilizować się" przesiedlonej ludności. Wszystko skończyło się wraz z upadkiem ZSRR. Za doprowadzanie wody do wioski nie było już komu płacić, mieszkańcy wrócili tam skąd pochodzą i wioska podupadła. Dziś zamieszkuje ją ok. 400 osób, w tym kilku Polaków.
Parę lat temu, w jednym z opuszczonych domów, stworzyli oni bar / restaurację / hostel o nazwie Oasis Club. Interes kręci się świetnie, a do Udabno powoli wraca życie. Tylko czekać, aż "rodowici" mieszkańcy Udabno też zechcą zmienić swoje życie i zaczną rozkręcać swoje biznesy turystyczne. Za 10-15 lat temu będzie można powiedzieć, że Polacy stworzyli lepsze warunki życia dla mieszkańców tej biednej wioski. Na zakończenie kilka zdjęć z pustkowia w okolicach Udabno:
PRAKTYCZNIE:
Jak dojechać z Sighnaghi do Dawid Garedża / Udabno:
Wracając jednak do naszej wspinaczki... W połowie drogi ku górze minęliśmy olbrzymie szare zbocze skalne, w którym wydrążono jedno małe pomieszczenie. Miejsce to przyjęło nazwę "Łzy Dawida" ponieważ jest to jedyne naturalne źródło wody pitnej w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. To z niego czerpał wodę założyciel monastyru, jak i wszyscy jego uczniowie. Niestety skasowało się zdjęcie z tego miejsca. :(
Po dotarciu na sam "szczyt" płaskowyżu ukazał się nam niezapomniany widok na azerski bezkres. Zero cywilizacji, dróg, domów. Trochę taka nicość. Niesamowita nicość. Dawid Garedża zdecydowanie stał się naszym nr 1 wyjazdu do Gruzji.
W tym miejscu warto by było wtrącić parę słów na temat położenia kompleksu. Zespół częściowo znajduje się na terenie Azerbejdżanu i jest kością niezgody własnie pomiędzy Azerbejdżanem, a Gruzją. Mnisi są zdania, że spór jest "radziecką intrygą, mającą na celu skłócenie chrześcijańskich Gruzinów i muzułmańskich Azerów". Minister spraw zagranicznych Gruzji stwierdził natomiast, że Gruzja byłaby skłonna do wymiany innego terytorium na nie należącą do nich część David Garedża z powodu jego historycznego i kulturowego znaczenia dla Gruzinów. Rząd Azerbejdżanu jest jednak niechętny jakiejkolwiek zamianie, ponieważ miejsce jest ważne dla Baku ze względów militarnych. Argumentacja jest prosta i logiczna: góra jest świetnym punktem obserwacyjnym na cały Południowy Kaukaz. Azerscy urzędnicy zasugerowali jedynie, że są otwarci na wspólne projekty [z Gruzją] mające na celu renowację kompleksu. No i tak konflikt się ciągnie, a końca nie widać. Całe szczęście azerscy pogranicznicy przymykają oko na "nielegalne" przekraczanie granicy, a szkoda by było nie zobaczyć tego co po drugiej stronie.
Po drugiej stronie granicy znajduje się Udabno - monastyr, który tego dnia wywarł na nas największe wrażanie (oczywiście poza widokami na azerski bezkres). Monastyr nietypowy, ponieważ składa się z kilkudziesięciu jaskiń wydrążonych w niemalże pionowym zboczu skalistej góry. W jaskiniach urządzono kaplice, kościoły czy mnisie cele. W większości przypadków, wejścia do jaskiń nie przetrwały próby czasu i się zawaliły, przez co nie zapewniały już właściwego schronienia mnichom. Wciąż jednak zachowało się wiele średniowiecznych malowideł przedstawiających m.in. św. Nino, św. Dawida z Garedży, Ostatnią Wieczerzę i inne sceny z życia Jezusa.
Po odwiedzeniu tych wszystkich wspaniałych miejsc, nadszedł czas powrotu do Sighnaghi. Po drodze odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce o znajomej nazwie - Udabno (w dosłownym tłumaczeniu: "pustynia"). Wioska jest jednym z chorych eksperymentów Związku Radzieckiego. Wersja oficjalna mówi, że celem było zasiedlenie niezamieszkałych terenów stepowych położonych tuż obok azerskiej granicy. Osadę zamieszkali Swaneci, których domy zostały zniszczone w wyniku powodzi i lawin błotnych. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że w ten sposób władze chciały odizolować najbardziej niepokornych mieszkańców tego wrogiego dla ZSRR regionu Gruzji. Dowodem na tą teorię jest fakt, że obok Udabno zbudowano całkiem spory poligon dla połączonych armii Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu. Żołnierze mieli pomóc "ucywilizować się" przesiedlonej ludności. Wszystko skończyło się wraz z upadkiem ZSRR. Za doprowadzanie wody do wioski nie było już komu płacić, mieszkańcy wrócili tam skąd pochodzą i wioska podupadła. Dziś zamieszkuje ją ok. 400 osób, w tym kilku Polaków.
Parę lat temu, w jednym z opuszczonych domów, stworzyli oni bar / restaurację / hostel o nazwie Oasis Club. Interes kręci się świetnie, a do Udabno powoli wraca życie. Tylko czekać, aż "rodowici" mieszkańcy Udabno też zechcą zmienić swoje życie i zaczną rozkręcać swoje biznesy turystyczne. Za 10-15 lat temu będzie można powiedzieć, że Polacy stworzyli lepsze warunki życia dla mieszkańców tej biednej wioski. Na zakończenie kilka zdjęć z pustkowia w okolicach Udabno:
PRAKTYCZNIE:
Jak dojechać z Sighnaghi do Dawid Garedża / Udabno:
- Brak możliwości przejazdu całej trasy transportem publicznym.
- Najlepszy sposób na dotarcie do Dawid Garedża to "wynajęcie" taksówki. Cena nie powinna być wyższa niż 100 lari za kurs w tą i z powrotem (wraz z czekaniem kierowcy na miejscu). Warto zabrać się w 4 osoby, bo koszt na osobę wynosi wtedy tylko 25 lari.
- Większość właścicieli pensjonatów ma swoich sprawdzonych kierowców, więc zawsze warto podpytać o możliwość zoorganizowania transportu przez nich. My skorzystaliśmy tutaj z pomocy Celiny i Piotra, właścicieli pensjonatu Peter's Guest House. Pomimo, że u nich nie nocowaliśmy, to pomogli nam w organizacji wycieczki, za którą zapłaciliśmy również 25 lari od osoby.
- Jest jeszcze jeden sposób - "budżetowy". Dojazd marszrutką za 3 lari do Sagaredżo (miasteczko w połowie drogi między Tbilisi, a Sighnaghi) i tam wynajęcie taksówki. Powrót do Sighnaghi również marszrutką lub stopem, albo obranie kursu na Tbilisi.
- Wszystko bardzo podobnie jak w przypadku Sighnaghi: taksówka w dwie strony (koszt to najprawdopobniej ok. 120 lari dzielone na ilość osób), marszrutka do Sagaredżo i stamtąd taksówka, albo...
- ... skorzystanie z usług polskiej firmy Gareji Line - codziennie o godzinie 11:00 z Placu Puszkina odjeżdża czarny Ford Transit. Koszt to 25 lari od osoby. Na zwiedzanie monastyrów dają 3 godziny (wystarczająco), a potem godzinę w Oasis Club w Udabno. Powrót do Tbilisi o 19:00. Facebook firmy.
Nocleg w Udabno:
- Oasis Club - co tu więcej dodać? Wszystkie informacje znajdziecie na stronie internetowej (link).
- W ostatnim czasie powstały dwa kolejne pensjonaty: Guesthouse Gareji i Mamuka's Guesthouse. Drugi z nich jest dostępny nawet na booking.com.
Bardzo ładne zdjęcia, ciekawe informacje i co najważniejsze przydatne wskazówki! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy,staramy się :-).
UsuńPiękne zdjęcia. Dawid Garedża to jedno z tych miejsc, które- będąc w Gruzji- trzeba koniecznie odwiedzić. To niesamowite, że pośrodku pustyni kwitła i rozwijała się sztuka, a w okresie swojej świetności okolice góry Garedża były jednym z największych ośrodków kulturalno-religijnych w całym królestwie Kartli. Zachęcam do zapoznania się z moimi wpisami na temat Dawid Garedża i Udabno:
OdpowiedzUsuńhttps://zyciewnamiocie.pl/dawid-garedza-monastyry-wykute-w-skale/
https://zyciewnamiocie.pl/udabno-podroz-przez-gruzinska-pustynie/
Dzięki za miłe słowo. Co do Dawid Geredża...nas to miejsce oczarowało. Byliśmy, jesteśmy w dalszym ciągu zachwyceni tym co zobaczyliśmy.
OdpowiedzUsuń