Marsaxlokk to niewielka wioska rybacka. Z reguły turyści przybywają tu wcześnie rano aby móc uczestniczyć w targu. Najbardziej okazały odbywa się w niedziele. Podobno na targu królują koronkowe firany, maltańskie słodycze, oczywiście ryby i owoce morza oraz (niestety) coraz częściej wszędobylska chińszczyzna. My jednak tę regułę postanowiliśmy złamać. Do Marsaxlokk przybyliśmy dopiero przed 17:00.
Po targu i porannych tłumach zostały tylko wspomnienia. Przyjazd do tej kolorowej osady późnym popołudniem był świetnym pomysłem. Spokojnie mogliśmy przespacerować się słynną promenadą i przyjrzeć się słynnym luzzu.
Luzzu to rodzaj tradycyjnej, rybackiej łodzi maltańskiej. Mają one charakterystyczne, intensywne kolory: czerwony, niebieski, żółty i zielony. Każda z nich może się pochwalić okiem Ozyrysa. Maltańscy rybacy wierzą, że odpędza ono złe duchy i chroni przez zatonięciem. Zacumowane w porcie łodzie w połączniku z turkosem wody i powoli zachodzącym słońcem prezentowały się rewelacyjnie. To zdecydowanie jeden z najbardziej malowniczych widoków na Malcie. Kto był na Malcie i tego nie doświadczył niech żałuje, a kto dopiero planuje podroż na wyspę, niech weźmie pod uwagę wizytę w tej malutkiej osadzie, słynącej właśnie z luzzu oraz, co za tym idzie, ryb.
Knajp, restauracji i barów wzdłuż deptaka jest co niemiara. Od wyboru do koloru. Decyzja, przy którym usiąść stoliku, nie należny do łatwych. Wsparliśmy się przy jej podjęciu informacjami z blogów. Zamówiliśmy lokalną rybkę - lampukę. Była tak mała, że moje kubki smakowe ledwo zdołały ją ogarnąć. Jednak trzeba przyznać, że atmosfera, w której mieliśmy przyjemność jeść obiad, była rewelacyjna. Feeria kolorów, słońce, lekki wiatek. Chwilo trwaj.
W Marsaxlokk nie zagościliśmy zbyt długo. Wizyta w restauracji plus spacer promenadą zajęły nam pewnie z dwie godziny. Generalnie życie miasteczka kręci się właśnie wzdłuż promenady, tak więc po spacerze wzdłuż niej udaliśmy się powolnym krokiem do samochodu, a następnie prosto do Sliemy.
PRAKTYCZNIE:
Jak dotrzeć do Marsaxlokk?
Knajp, restauracji i barów wzdłuż deptaka jest co niemiara. Od wyboru do koloru. Decyzja, przy którym usiąść stoliku, nie należny do łatwych. Wsparliśmy się przy jej podjęciu informacjami z blogów. Zamówiliśmy lokalną rybkę - lampukę. Była tak mała, że moje kubki smakowe ledwo zdołały ją ogarnąć. Jednak trzeba przyznać, że atmosfera, w której mieliśmy przyjemność jeść obiad, była rewelacyjna. Feeria kolorów, słońce, lekki wiatek. Chwilo trwaj.
W Marsaxlokk nie zagościliśmy zbyt długo. Wizyta w restauracji plus spacer promenadą zajęły nam pewnie z dwie godziny. Generalnie życie miasteczka kręci się właśnie wzdłuż promenady, tak więc po spacerze wzdłuż niej udaliśmy się powolnym krokiem do samochodu, a następnie prosto do Sliemy.
PRAKTYCZNIE:
Jak dotrzeć do Marsaxlokk?
- Autobusem - Z Valletty do Marsaxlokk kursują autobusy linii nr 81 i 85. Ich trasy różnią się drobnymi szczegółami. Dodatkowo przez Marsaxlokk przejeżdżają autobusy linii nr 119 łączącej dwa kurorty wschodniego wybrzeża: Marsaskala i Birzebbuga.
- Samochodem
- Wszystkie restauracje oferują to samo w podobnych cenach. A co zjeść niech pokażą poniższe zdjęcia.
Brak komentarzy
NAPISZ COŚ