Na greckich wyspach z reguły się plażuje. Piasek, woda, leżaczek i piękna pogoda. Czego można chcieć od życia więcej? Niczego, chyba, że nie jest się entuzjastą wygrzewania w słońcu. Tak jak my. Nie stronimy jednak od pięknych miejsc, a plaże na Zakynthos bez wątpienia takimi są. Odwiedziliśmy kilka z nich. Nie leżakowaliśmy na nich godzinami. Raczej podziwianie widoków, krótkie pluskanie w wodzie i dalej w drogę. Poza tym biorąc pod uwagę fakt, że z reguły było na nich ludzi jak mrówek, raczej nie widzieliśmy sensu wygrzewać się w takim tłumie.
Najgorzej było w weekend, ponieważ oprócz turystów, z uroków wyspy korzystali również miejscowi i znalezienie miejsca na co poniektórych plażach graniczyło z cudem. Tak było na przykład w Porto Limnionas, niezwykle urokliwym miejscu. Niestety tłumy ludzi jakie tam zastaliśmy uniemożliwiły nam cieszenie się tym miejscem. Każdy, dosłownie każdy leżak był zajęty. Parking zastawiony. Restauracja pęka w szwach, nie było szansy nawet na szklankę wody, o skorzystaniu z WC nie mówiąc. Istne szaleństwo. No cóż... piękne miejsca przyciągają. A Porto Limnionas do takich miejsc należy. Szczerze powiedziawszy określenie Porto Limnionas plażą jest trochę na wyrost. To zatoczka o nabrzeżu raczej stromym i skalistym. Nie umniejsza to absolutnie urokowi tego miejsca, a wręcz odwrotnie. Jest ślicznie. Szczególnie zachwyca kolor wody, a w połączeniu z otoczeniem tworzy niesamowity obrazek. Szkoda, że dziki tłum plus żar lejący się z nieba nie pozwolił nam na dłużej zatrzymać się w tym miejscu.
Nieopodal Porto Limnionas znajduje się kolejna zatoczka - Porto Roxa. Już prawie tam byliśmy, prawie parkowaliśmy, ale w ostatniej chwili zwątpiliśmy i zawróciliśmy. Szczerze powiedziawszy nie do końca wiedzieliśmy, że można tam plażować i stąd nasza rezygnacja. A chyba szkoda, bo miejsce jest mniej oblegane prze plażowiczów.
Udało nam się natomiast poplażować na plaży Xigia. W pobliżu plaży znajduje się ujście siarki, która podobno czyni cuda. Dzięki niej jesteśmy piękni, zdrowi i wiecznie młodzi. Brakuje tylko "bogaci". Sprawia ona też, że na plaży troszkę śmierdzi zgniłymi jajami, ale tylko troszkę. Jednak nie siarka nas w pewien sposób zaciekawiła, a atmosfera panująca na plaży. Turystów raczej nie było tam zbyt wielu. Większość plażowiczów stanowili miejscowi. Okrzyknęliśmy tą plażę mianem hipsterskiej. Tak jakoś nam się skojarzyła. Muzyka, alkohol, zapach maryśki, nudyści. Wszystko czego dusza zapragnie. Ponieważ na plaży ma było miejsca, żeby postawić bar, napoje zjeżdżają mini windą z restauracji znajdującej się kilka metrów wyżej. Można? Można! Generalnie miejsce (nie)stety jest średnio przyjazne dzieciom, tak więc nie zagrzaliśmy tam zbyt długo miejsca. Zresztą z tym miejscem było też dosyć słabo. Nadmienię, że podobnie jak do Limnionas trafiliśmy tam w weekend. Okoliczności przyrody niesamowite, ale to oczywista oczywistość na Zakynthos.
Najpiękniejszą i najsłynniejszą plażą na wyspie jest oczywiście słynna Navagio Beach, na którą można dostać się tylko od strony morza. Więcej na jej temat przeczytacie tu, ale wspomnę tylko, że na plażę wraku najszybciej można dostać się z Porto Vromi. Oprócz tego, że jest to świetne miejsce wypadowe na znaną i obleganą plażę, to na Vromi również można się wygrzewać. Jest zdecydowanie spokojniej niż na Navagio Beach, ale nie ma co się dziwić.
Na uwagę zasługuje także bez wątpienia plaża na Cameo Island. Trafiliśmy na nią w momencie gdy nie było tłumie, ale muszę dodać, że pogoda też niezbyt sprzyjała wylegiwaniu się na piasku. O tej małej wysepce pisaliśmy tu. Wydaje mi się, że jest to jedno z must see na Zakynthos.
Plaże Zakynthosa są urocze. Jedyne co mi tam przeszkadzało to tłum. Całe szczecie w naszym Agios Sostis nie było z tym problemu. Być może nie było tam tak uroczo jak w wyżej wymienionych miejscach, ale na spokojnie mogliśmy się pomoczyć, poleniuchować, wygrzać. Każdy znalazł tam swój kawałek ziemi.
Pomimo tego, że na Zakynthos, bądź co bądź małej wyspie, spędziliśmy 7 dni, to nie udało nam się dotrzeć do wielu miejsc, w tym także plaż. Do niektórych celowo, do niektórych jak np. Peralia Gerakas, gdzie legną się żółwie Caretta caretta było nam po prostu nie po drodze. Wyspa jest na tyle atrakcyjna, że zapewne kiedyś tam wrócimy i nadrobimy straty. Jest to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które warto zobaczyć. Znajdą tu coś dla siebie zapaleni plażowicze i tzw. szwędacze. Zdecydowanie nie ma opcji, żeby się na Zakynthos się nudzić.
Zakynthos jest piękne, ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną plażą jest plaża Kalamaki :)
OdpowiedzUsuń